(By przejść do bloga, kliknij w obrazek)
Siedział na ławce w parku paląc
kolejnego papierosa z rzędu. Nie liczył ich, nie miał siły.
Był załamany. Jego świat przestał
istnieć. Przestał istnieć wraz z jej śmiercią. Nie umiał sobie z tym poradzić.
Minęło już kilka dni, a on nie
umiał się uspokoić. Przecież ona była dla niego całym światem, jego sensem
istnienia. To dla niej chciał żyć, dla niej zmienił tak wiele w swoim życiu.
To dla niej się zmienił. Kto by
pomyślał, że z wielkiego kobieciarza i flirciarza zamieni się w kochającego,
troskliwego chłopaka. A może po prostu cały czas był taki ?
Sam nie wiedział, ale jedyne co
było wiadome, to to , że to ona zajęła całą powierzchnię jego serca.
Ona była jego sercem.
Rudo włosa, o ślicznych radosnych
zielonych oczach Camille napełniła jego świat szczęściem.
Każdego wokół zarażała swym
optymizmem. We wszystkim znalazła dobrą stronę.
Dla niej zawsze szklanka była do
połowy pełna, a teraz ? Teraz leży w
zimnej kostnicy zostawiając tu jego z połamanym sercem na miliardy kawałków.
Już nigdy nie będzie taki sam. W
ciągu dwóch dni, wiele razy myślał o tym , by do niej dołączyć, lecz nie mógł.
Dlaczego ? Ponieważ przepiękna Camillee zostawiła mu coś pięknego na tym
świecie, a mianowicie prześliczną trzymiesięczną córeczkę, która tak samo jak
ona, przepełniona była radością i szczęściem.
Wyrzucił peta na trawnik i
pochłonięty smutkiem, odszedł.
autorka: Nobody
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz