(By przejść do bloga, kliknij w obrazek)
Kolejny męczący koncert za nami.
Marzę tylko o szybkim prysznicu i łóżku. Patrzyłem przez szybę na mijające
drzewa i budynki i miałem wrażenie, że moje powieki robią się coraz cięższe.
Przymknąłem więc oczy na chwilę…
Poczułem delikatne szturchanie.
Otworzyłem oczy i rozejrzałem się nieprzytomnym wzrokiem. Co jest…?
-Hej, obudź się, księżniczko. –
ach tak, to mój „kochany” braciszek, który po tych słowach zachichotał wraz z
Georgiem i Gustavem. Westchnąłem i wyczłapałem się z vana. Dosłownie. Mój
„chód” w tym momencie wyglądał jak człapanie kaczki.
Świeże, chłodne powietrze jednak
trochę mnie orzeźwiło. Wszyscy ruszyliśmy do hotelu, a po dwóch minutach nasz
menager podał każdemu klucz do jego pokoju.
Ledwo wyszedłem z łazienki
jedynie w ręczniku owiniętym wokół bioder, już ktoś zapukał do drzwi. Za nimi
stali Georg, Gus i Tom.
-Mówiłem, że tak będzie. –
mruknął Tom.
autorka: Kasiaczek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz