(By przejść do bloga, kliknij w obrazek)
FRAGMENT:
Siedział w samochodzie. Rzęsiste krople deszczu bębniły w szyby okien, gdy zaciskał dłonie na kluczach od domu. Chociaż nie było go tu od ponad trzech lat, to nadal nie potrafił nazwać tego miejsca inaczej. Zaraz po wyprowadzce do Stanów nauczył się nie używać w rozmowach nazwy tego miasteczka, ani nawet jego dzielnicy. Gdy ktoś przypadkiem wspominał w jego obecności o tej mieścinie, zazwyczaj udawał, że nie dosłyszał, a czasami, gdy było to niemożliwe, po prostu wychodził z pokoju. Za każdym razem odczuwał w piersi tępy, bolesny ucisk, a głos w jego głowie szeptał, że usłyszałby te słowa, nawet gdyby nagle ogłuchł. I gdy z konieczności musiał odpowiadać na pytania urzędników z urzędu imigracyjnego w Los Angeles, gdzie do tej pory mieszkał, zawsze odpowiadał, że pod Hamburgiem, podsuwając im pod nos swój dowód osobisty. Zupełnie tak, jakby nigdy w życiu tu nie był.
autorka: K.J. Leittmann
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz